Część II - od 01.09.1939 r. do 1945 r.

Rankiem 1 września 1939 r. mieszkańców Płocka obudził huk bomb spadających na koszary 4 Pułku Strzelców Konnych i 8 Pułku Artylerii Polowej. Jeszcze przed wybuchem wojny obecni w Płocku harcerze zgłaszali się ochotniczo do kopania rowów i ustawiania zasieków przy ulicach wylotowych. Harcerki były gotowe do służby sanitarnej i pomocniczej. Termin rozpoczęcia roku szkolnego władze szkolne przeniosły na 4 września.1) W Harcerskim Ośrodku PW Radiotelegraficznego na nasłuchu dyżurowali harcerze z II operatorem Wacławem Łabińskim; jednak nadawać nie było wolno.

Płoccy harcercerze i harcerki wzięli czynny udział zarówno w czasie walk wrześniowo-październikowych jak i w ruchu oporu. Wielu harcerzy przybywało do Płocka już po zakończeniu działań wojennych, i nie wiedząc o warunkach konspiracyjnych o harcerskim ruchu oporu, wstępowali lub brali udział organizowaniu różnych oddziałów: Tajnego Batalionu Wojskowego, Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), Polskiej Organizacji Zbrojnej (POZ) i innych - wszystkich zjednoczonych w 1942 roku w Armii Krajowej (AK, kryptonimem początkowym - PZP - Polski Związek Powstańczy).

Część dorosłych harcerzy z Harcerskiego Ośrodka PW Radiotelegraficznego powołana została do czynnej służby wojskowej w I Pułku Radiotelegraficznym:

  • Leon Niewiadomski brał udział w obsłudze radiowej oddziałów Pułku2);
  • Henryk Kucharski3) po dłuższych wędrówkach z plutonem łączności dostał się w Modlinie do niewoli i dopiero w 1945 r. wrócił ze stalagu ;
  • Jan Klatte, przydzielony do kompanii łączności Kwatery Naczelnego Wodza, odbył podróż przez Siedlce do Brześcia Litewskiego, gdzie ostatecznie rozstał się z mundurem4);
  • Władysław Kaczmarek, kapral nadterminowy, przydzielony do obsługi naziemnej 212 Eskadry Bombowej, brał udział w wędrówkach od jednego lotniska do drugiego. W nocy z 15/16 września, gdy lotnicy i obsługa przekroczyli granicę w Zaleszczykach, cofnął się przez most w Rumunii do Polski, zatrzymany przez wojska radzieckie i zwolniony, po licznych “przygodach” wrócił do Płocka5);
  • Jan Trzaska w chwili wybuchu wojny odbywał służbę w oddziałach łączności w Zegrzu i z tym oddziałem w zmiennych warunkach zawędrował do okolic Łucka, gdzie oddział rozwiązano. Po powrocie do Płocka włączył się do pracy w kontrwywiadzie, a schwytany w łapance i wywieziony do pracy w Niemczech, wrócił do Płocka w 1942 roku i działał dalej w AK6);

Inni harcerze nie brali bezpośredniego udziału w walkach:

  • Jan Wojciechowski wyreklamowany z wojska przez Urząd Pocztowy, przejechał jako konwojent poczty do Stolicy, a po powrocie do Płocka został wywieziony do Królewca na roboty, w okresie walk o miasto brał udział w drobnym sabotażu7);
  • hm Jan Laszkiewicz komendant Hufca Harcerzy, w dniu 5 września ewakuowany z biurem Sądu Okręgowego do Warszawy, brał czynny udział w Obronie Cywilnej miasta, kierując grupą harcerzy8);
  • hm Ładysław Żelazowski wyreklamowany (z wojska) jako nauczyciel niezbędny dla Liceum im. Wł. Jagiełły, powołany w dniu 28 sierpnia przez dyrektora Ludwika Nałęcza do opieki nad hufcem szkolnym, został w dniu 4 września, z chwilą wezwania przez władze wojskowe junaków wszystkich szkół średnich, członków Towarzystwa Sokół i Związku Strzeleckiego do ochotniczego uzupełnienia 2 i 3 kompanii I Warszawskiego Batalionu Obrony Narodowej9) przekazany przez Komendę PW do dyspozycji dyrektora Liceum, 5 września otrzymał zarządzenie, jako nie podlegający powszechnej mobilizacji, do ewakuacji w głąb kraju. Zatrzymany działaniami wojskowymi nad Bzurą wrócił do Płocka 25 września10);
  • phm Bolesław Mielnikow, były drużynowy 87 Żegl. Drużyny pracownik w 1939 r. Banku Polskiego w Włocławku, mianowany kierownikiem III rzutu ewakuacji środków pieniężnych, dotarł w okolice Łucka, gdzie zatrzymany przez oddziały radzieckie, po zwolnieniu powrócił do Płocka11) inni jak:
  • Zbigniew Andre, Franciszek Tomczak przedarli się do Anglii i brali udział w walkach polskiego lotnictwa.12)

 

Młodsi harcerze pełnili służbę w ramach Harcerskiego Przysposobienia Wojskowego, byli łącznikami, dyżurnymi przy telefonach, a nawet uzbrojeni w karabiny starych typów kierowali ruchem pieszym i kołowym ludności cywilnej, a niekiedy zabłąkanych żołnierzy i oddziałów wojskowych, cofających się na lewy brzeg Wisły.

Większą grupą młodych harcerzy, skoszarowanych w gmachu Seminarium Duchownego Niższego, kierował drużynowy Władysław Kozłowski, ówczesny pracownik Komendy Pow. PW i WF.13)

Tadeusz Boetzel otrzymał 3 września kartę powołania podpisaną przez k-ta Pow.PW i WF kpt. Leona Modzelewskiego wzywającą do stawienia się natychmiast do uzupełniającej służby wojskowej w garnizonie Płock. Przydzielony został do obsługi telefonu w tymczasowym Centrum PW w szkole przy ul. Dominikańskiej (obecnie 1 Maja).14)

W masowym opuszczaniu miasta przez mieszkańców w dniach 6 - 8 września wzięli udział harcerze z pomocniczej służby. Większość z nich zatrzymała się na zachód od Bzury, a po przejściu wojsk niemieckich wróciła do Płocka. Wielu z nich przechodziło ciężkie chwile, szczególnie w czasie walk nad Wisłą lub podczas bitwy “w kotle kutnowskim”.

Najbardziej niesamowite przeżycie miał instruktor Harc.Ośr.PWR, drużynowy 87 Żeglarskiej Drużyny Harcerskiej Adolf Szwajgert . Gdy 4 września zatrzymał się z rodziną w Gąbinie i w poszukiwaniu żywności udał się w kierunku północnym został zatrzymany przez grupę żołnierzy oddziału, który miał bronić przeprawy przez Wisłę. Szwajgert miał przy sobie tylko harcerską książeczkę służbową. Niestety charakterystyczne nazwisko i w dodatku imię (!) spowodowało posądzenie, że jest spadochroniarzem - dywersantem, a więc należy go powiesić. Od egzekucji uratował go w ostatniej chwili d-ca pobliskiej baterii, który po przesłuchaniu i bliższym zbadaniu harcerskiej legitymacji miał wątpliwości, czy oskarżenie jest słuszne i nie chciał brać na swoje sumienie śmierci niewinnego człowieka.15)

9 września po wejściu wojsk niemieckich do Płocka oddział żandarmerii polowej zajął gmach Liceum Żeńskiego im. Reginy Żółkiewskiej, sąsiadujący ze Stanicą Harcerską. Niemców zainteresowało prawdopodobnie charakterystyczne doprowadzenie do anteny nadawczej, gdyż wpadli do Stanicy i wyłamali drzwi do radiostacji. Mieszkający obok na poddaszu lokatorzy słyszeli, jak rozbijali szklaną obudowę nadajnika. Po wyjściu Niemców stwierdzono, że sprzęt radiowy został zmiażdżony, a wiszące na ścianie dyplomy i karty QSL zniknęły.

Ponieważ w lokalu Komendy Hufca na parterze znajdowały się akta Harc.Oś.PWR oraz archiwum Komendy Hufca, grupa harcerzy pod przewodnictwem A. Szwajgerta w porozumieniu z mieszkającym w Stanicy referentem starszoharcerskim Edwardem Wyszyńskim postanowiła je ukryć. Przed godziną policyjną zebrali się w Stanicy. Po zawinięciu akt i archiwum w płachty namiotowe, wyniesiono je na strych, by ukryć w ślepych pomieszczeniach pod dachem. Żeby się tam dostać należało wyjąć dachówki tuż przy ścianie szczytowej budynku. Trzeba to było czynić b. cicho, bo w odległości 15-20 m chodził wartownik przed gmachem Liceum. Do skrytki wszedł najdrobniejszy z harcerzy Marcin Wawrowski, któremu Szwajgert, stojąc na stołku z głową wysuniętą ponad dach dymnika podawał donoszony sprzęt, a jednocześnie obserwował żandarma. Po załadowaniu założono dachówkę równie ostrożnie.16)

Pomimo przejęcia przez policję 1941 r. całego budynku archiwum nie odkryto. Po ucieczce niemców sprzęt wydobyli Ryszard Wodzyński i Adolf Szwajgert: (w skrytce) były dokumenty i sztandar drużyny harcerek przy Szkole Kupieckiej; w 1946 r. sztandar przekazano harcerkom, a akta przekazano Archiwum Państwowemu w Płocku.13)

W drugiej połowie października 1939 r. na podstawie radiogramu z Królewca, polecającego dochodzenie w sprawie nadajnika SP1IJ, żandarmi z 12 baonu polowego w towarzystwie techników z wojskowej jednostki radiowej przeprowadzili rewizję u obu operatorów radiostacji. II-go operatora Wacława Łabińskiego zastali w mieszkaniu i po rewizji, i przesłuchaniu zatrzymali do chwili przeprowadzenia rewizji u I-go operatora ppor. rez. Ładysława Żelazowskiego.

Gorzej im poszło ze znalezieniem Żelazowskiego. Niemcy udali się na ul. Sienkiewicza 8 (obecnie 28), gdzie mieszkał w roku 1937. Tu nastąpiła śmieszna historia. Dopytując się przy pomocy jakiegoś volksdeutsh’a, który odczytał podaną w radiogramie własność stacji “Mazowiecka Chorągiew Harcerzy” i bąkał tę nazwę dozorcy - ten nie zrozumiał i podał, że w tym domu żadna Mazowiecka nie mieszka, natomiast niedaleko na rogu Sienkiewicza i Dominikańskiej (obecnie 1-go Maja) mieszka doktorowa Mazowiecka.

Dom ten zwany wówczas złośliwie jako “Nowa Katedra”, później niestety siedziba gestapo, został otoczony, a nawet zamknięto czworobok ulic: Kolegianą, (obecnie Bieruta), Sienkiewicza, Tumską. W mieszkaniu p. Mazowieckiej przeprowadzono rewizję, upierając się wbrew zaprzeczeniom, że ma radiostację nadawczą. Wreszcie wyjaśniło się, że chodzi tu o nauczyciela Liceum im. Jagiełły, zamieszkałego przy ul. Widok (później Jasnej, a obecnie Kwiatowej).

Po przybyciu na miejsce dwoma wojskowymi autobusami i po zamknięciu ulicy weszli do poszukiwanego domu. Po zapytaniu, widocznie w obawie nowej pomyłki, czy Żelazowski jest oficerem, zażądali wydania nadajnika. Oczywiście na próżno, gdyż budowany własny większy nadajnik został wcześniej rozebrany, a gotowy przenośny radiotelefon na średnie fale zakopany. Przeprowadzono rewizję w domu i w ogrodzie. Znaleziono jeden działający i kilka popsutych odbiorników ,sporo części i lamp radiowych - jak to u radioamatora. Żołnierze znosili wszystko do jednego pokoju, gdzie wojskowy ekspert badał, czy to nie są nadajniki. Żelazowski tłumaczył, że w Płocku był tylko jeden nadajnik i ten został rozbity przez niemieckie wojsko zaraz po wejściu do Płocka. Niemcy zachowywali się grzecznie, ale domownicy z wewnętrznym niepokojem oczekiwali zakończenia rewizji.

Wreszcie zdecydowali się odejść, przypominając tylko, że za kilka dni upływa termin oddania odbiorników do płockiego magistratu. I rzecz charakterystyczna: na zapytanie czy odnaleziony sprzęt radiowy należy oddać, dowódca oddziału po naradzie z ekspertem oświadczył, że obwieszczenie mówi tylko o aparatach odbiorczych (!).

Oczywiście sprzęt radiowy jeszcze tego samego wieczora został po zabezpieczeniu przed korozją zakopany, a w późniejszym okresie użyty do budowy jednolampowych odbiorników krótkofalowych.

Po upływie kilku dni żandarmi zjawili się po raz drugi, zabrali Żelazowskiego do wojskowego autobusu, a następnie po przeprowadzonej rewizji w domu, przewieźli do koszar w Liceum im.Reginy Żółkiewskiej. Równocześnie przeszukano ponownie mieszkanie p.Mazowieckiej. Podczas badania Niemcy twierdzili , że ktoś ma w Płocku nadajnik, bo “Londyn nadaje informacje z Płocka, np.o aresztowaniu młodzieży przy wyjściu z kościoła.” Na odpowiedź, że w Płocku był tylko jeden nadajnik i ten został przez nich zniszczony, oświadczono Żelazowskiemu, że jeszcze tym razem może iść do domu, ale jeśli stwierdzą, że coś ma wspólnego z nadawaniem lub będzie wiedział, że ktoś nadaje, a ich tj.żandarmerię nie zawiadomi - będzie rozstrzelany.18)

Podobne rewizje w poszukiwaniu nadajników amatorskich przeprowadzano w całej Polsce, przy czym stosunek władz niemieckich do krótkofalowców w tym czasie był zaskakująco łagodny19) w porównaniu do okrucieństw i zbrodni stosowanych później wobec ogółu ludności polskiej. Gestapo jeszcze nie zadomowiło się w strefie przyfrontowej, będącej w administracji wojskowej.

Po pierwszych dniach października 1939 r. samorzutnie powstawały grupy starszych harcerzy zarówno w Płocku jak i Wyszogrodzie20) w celu porozumienia się co do dalszej działalności.

Taka mała grupka krótkofalowców harcerzy zebrała się w mieszkaniu drużynowego Adolfa Szwajgerta. Obecni byli: Stanisław Tomaszewski, Marcin Wawrowski, harcerka Eugenia Skrzyńska i inni dotychczas dokładnie nie ustaleni. Grupa ta przeprowadziła podane powyżej ukrycie archiwum i akt w pierwszych dniach października, lecz wkrótce rozleciała się na skutek wezwania Adolfa Szwajgerta na ćwiczenia Selbstschutz’u i propozycji, by zgłosił swą przynależność do narodu niemieckiego.21)

Na stanowczą odmowę został w lutym 1940 r. wywieziony z rodziną do obozu przejściowego w Działdowie, a następnie skierowany do Częstochowy w celu wywiezienia na roboty do Niemiec. Udało mu się na dworcu przesiąść z żoną i dzieckiem do pociągu warszawskiego. Dzięki częściowej znajomości języka niemieckiego otrzymał posadę w niemieckim sklepie w Kiernozi w odległości ok. 1 km od granicy terenów przyłączonych do Rzeszy. Wykorzystując to zorganizował około 20 osób przerzut z Pomorza i Płocka do Generalnego Gubernatorstwa. Między innymi przejął harcerza nauczyciela z Płocka Tadeusza Ozimka, zagrożonego aresztowaniem za przynależność do ZWZ w Żychlinie, a następnie jego rodzinę. Przez dłuższy czas opiekował się nimi.22) Później w 1943 r. pracując w Goszczynie pod Radomiem uratował z narażeniem życia kilka osób, a między innymi byłego kierownika szkoły w Trzepowie Jana Majewskiego.23)

Zmuszony do ucieczki, w Warszawie otrzymał od płockiego harcerza krótkofalowca, byłego ucznia płockiego gimnazjum im. Wł. Jagiełły Józefa Grabarczyka fałszywy dokument na nazwisko Grodzickiego.24) Przeniósł się do Wawra, gdzie spotkał się z przeprowadzonym przez granicę oficerem WP, który prowadził podchorążówkę AK. Ten wyrobił mu dokument na nazwisko Adama Szaniawskiego, wydany oficjalnie na podstawie autentycznej metryki urodzenia. Adolf został przyjęty do AK. Po licznych kłopotach, które podaje w swoich wspomnieniach,25) powrócił do Płocka wiosną 1945 r. i pomagał Ryszardowi Wodzyńskiemu w organizacji Hufca w Płocku.26)

7 października 1939 r. powrócił z Warszawy hufcowy hm. Jan Laszkiewicz. Po porozumieniu się z hm. Ładysławem Żelazowskim zwołał w dniu 15 października w swym mieszkaniu przy ul. Dojazd zebranie obecnych w Płocku członków Komendy Hufca. W zebraniu wzięli udział: hm. Jan Laszkiewicz -komendant Hufca (pracownik Sądu Okręgowego); działacz harcerski Edward Wyszyński - referent starszoharcerski (z zawodu krawiec); działacz harcerski Felicja Bednarska - namiestnik zuchowy (nauczycielka); hm. Ładysław Żelazowski - były komendant Hufca i ośrodka PWR (nauczyciel).27)

Po zreferowaniu przez hm. Laszkiewicza przywiezionych wiadomości i poleceń Naczelnictwa ZHP, postanowiono utworzyć Tajny Hufiec Harcerski, w którego skład powinni wejść dorośli harcerze, a przede wszystkim z trzech drużyn pozaszkolnych i ewentualnie funkcyjni harcerze, uczniowie klas licealnych.

Na wniosek hm. Laszkiewicza wybrano hm.Ładysława Żelazowskiego Komendantem Tajnego Hufca Harcerskiego,28) motywując długoletnim stażem harcerskim, stopniem oficerskim i doświadczeniem z I -szej wojny światowej w ramach tajnego POW; na zastępcę hm. Jana Laszkiewicza z przydziałem: sprawy organizacyjne i kierowanie wywiadem; działaczowi harcerskiemu Edwardowi Wyszyńskiemu powierzono zorganizowanie kolportażu wiadomości radiowych; działaczce harcerskiej Felicji Bednarskiej zorganizowanie nasłuchów radiowych.29)

Ponadto powstała w końcu 1939 roku sekcja dokumentacji i fotografii, którą kierował Władysław Kozłowski,30) podległy bezpośrednio komendantowi THH, a następnie w początkach 1940 r. sekcja kartografii (plany i mapy) z kierownikiem phm Ryszardem Wodzyńskim, podległym bezpośrednio zastępcy komendanta THH.31) Działalność THH postanowiono skoncentrować zasadniczo w dwóch kierunkach:
a) wywiadu i kontrwywiadu,
b) nasłuchu radiowego i kolportażu.

Niniejsze opracowanie dotyczy tej drugiej działalności harcerzy łącznościowców i krótkofalowców zorganizowanych przez Edwarda Wyszyńskiego i Felicję Bednarską, jak również obejmie tych krótkofalowców, którzy podczas wojny przebywali poza Płockiem, a działalność ich udało się dotychczas odtworzyć.

Pierwsze wiadomości radiowe ukazały się już przed 20 października z nasłuchu początkowo stacji Radio-Tuluza, dobrze odbieranej w tych czasach na falach średnich, a wkrótce z Radia Londyn BBC na falach krótkich.

Wiadomości radiowe były początkowo pisane ręcznie przez kalkę, później również na maszynie, na przebitce białej i kolorowej. Wyszyńskiemu pomagała żona Jadwiga,32) a kolportażem zajmowali się harcerze przekazując kartki znajomym lub podrzucając. Było podobno kilka niebezpiecznych chwil, a nawet ucieczek przed policjantem przy wykorzystaniu przechodnich domów (według ustnych opowiadań).

Wyszyński posiadał dwa zastępy po 5 osób:33) pierwszy kierowany przez niego, złożony z harcerzy przypuszczalnie krawców o nazwiskach nieustalonych (wszyscy zginęli z Wyszyńskim w Oświęcimiu)34) i drugi, którego kierownik jest nie ustalony (Wacław Łabiński (?), a w skład wchodzili przypuszczalnie: Marcin Wawrowski, który zmarł pobity przez SS-manów za nieukłonienie się na ulicy,35) Marian Śledziński (zmarł po wojnie), Jan Cichiewicz (mieszka podobno w Szczecinie (?) - wszyscy trzej serdeczni koledzy z wieczorowej Zawodowej Szkoły Elektrycznej.

W styczniu 1940 r. Edward Wyszyński spotkał się z przybyłym do Płocka byłym drużynowym pozaszkolnej drużyny phm Bolesławem Mielnikowem. Mielnikow w czasie pobytu w Warszawie w październiku 1939 r. poznał przez swego brata, oficera WP kolegę kpt. Jerzego Szarkiewicza (ps. “Szary”), który poinformował go o tworzącym się w Warszawie ruchu oporu, również wśród harcerzy. Wyszyński w czasie rozmowy z Mielnikowem podał, że ma dwa zastępy i zaproponował mu zorganizowanie trzeciego.36) Wyszyński nie podał, że istnieje Tajny Hufiec Harcerski i kto jest komendantem, gdyż tego nie wolno było mu zrobić.

Powstał zastęp w składzie: zastępowy phm Bolesław Mielnikow (ps. “Czarny”); członkowie krótkofalowcy z 87 Drużyny: Józef Milewski37) - handlowiec; Jan Klatte38) - malarz; Bolesław Dudziński39) - pracownik elektrowni; Anatol Mielnikow40) - brat Bolesława.

Mielnikow posiadał maszynę (do pisania), którą ukrywał na strychu domu przy ul. Warszawskiej 3 w specjalnej kryjówce, wybudowanej przez ojca stolarza.41)

Zastęp miał własny nasłuch radiowy w Płocku, a ponadto korzystał z nasłuchu, zorganizowanego przez krewnych Mielnikowa, mających gospodarstwo rolne i młyn w Cierszewie. Niemiec, przymusowy kierownik młyna, posiadał radioaparat, a że często wyjeżdżał, korzystano z tego. Wiadomości radiowe przywoziła raz w tygodniu harcerka Zofia Jeziorowska.42)

Wiosną 1942 r. łączność z Warszawą urwała się. Wkrótce jednak przybył do Płocka harcerz 87 Drużyny Bolesław Ners, zamieszkały wówczas pod Modlinem. Przywiózł on smutną wiadomość o zamordowaniu przez Gestapo kpt. Szarkiewicza oświadczył, że przyjechał jako łącznik warszawskich harcerzy do płockich i że będzie dostarczał prasę konspiracyjną.43)

Ners nie został poinformowany przez Wyszyńskiego o istnieniu Tajnego Hufca Harcerskiego, gdyż powiadomiony o tej łączności komendant THH po porozumieniu się z członkami Komendy, nie wyraził zgody na dekonspirację całości THH. Wyszyński został upoważniony, by z Mielnikowem reprezentowali swoją grupę.44)

Bezpośrednia łączność z Szarymi Szeregami została nawiązana dopiero latem 1943 roku po przyjeździe do Warszawy w czerwcu 1943 roku Ładysława Żelazowskiego. Spotkanie z Naczelnikiem Szarych Szeregów hm. Stanisławem Broniewskim nastąpiło w mieszkaniu byłego Komendanta Chorągwi Mazowieckiej hm. Władysława Olędzkiego przy ul.Szustra na Mokotowie. Naczelnik Szarych Szeregów zaakceptował działalność płockich harcerzy. Poruszono również możliwość wykorzystania przejść przez granicę GG, jedną z posiadanych przez Komendę Podokręgu AK na tereny przyłączone do Rzeszy.45)

Na przełomie lat 1940/41 z inicjatywy phm Mielnikowa w porozumieniu z Wyszyńskim, a przez niego z Komendą THH i z Nersem postanowiono rozpocząć wydawanie własnej gazetki pod tytułem “Sztafeta”. Było to przypuszczalnie pierwsze wydawnictwo w okupowanym Płocku.46)

Na treść gazetki składały się: przedruk ciekawszych artykułów z konspiracyjnej prasy warszawskiej, miejscowe wiadomości sprawdzone przez harcerzy, skróty wiadomości radiowych. Nakład jednorazowy “Sztafety” wynosił najwyżej około 50 egzemplarzy. Pismo wychodziło co dwa tygodnie, gdyż tyle czasu trwało kilkakrotne przepisywanie przez Mielnikowa w wolnych chwilach od przymusowej pracy w firmach niemieckich.

Gazetki rozchodziły się bardzo szybko. Większość była zabierana przez harcerzy trzech zastępów do kolportażu, kilka sztuk zabierał Ners, a resztę przewoził b. Mielnikow do Sierpca, a zwłaszcza do Gostynina, korzystając z tytułu ówczesnej pracy (firma niemiecka skupu bydła i trzody) do służbowego przejazdu pociągiem. Gazetki były przewożone między papierami firmowymi.

Mielnikow w Gostyninie miał serdecznego przyjaciela lekarza dr. Tadeusza Krzemińskiego, który pracując w szpitalu miał możliwość uzyskania ciekawych, a tajnych informacji, które przy okazji przekazywał do Płocka. Również Mielnikow pracując w 1941 r. jako parkieciarz, podsłuchał rozmowę pewnego gestapowca z żoną na temat wyjazdu do Gostynina w celu zlikwidowania “polskich bandytów”. Mielnikow zdążył za pośrednictwem znajomego kolejarza ostrzec na czas doktora Krzemińskiego, który poczynił odpowiednie kroki, które uniemożliwiły zamiary Niemców.

W sierpniu 1941 roku wydano dziesiąty, i niestety, ostatni numer “Sztafety”.

U jednego z aresztowanych gestapowcy znaleźli to pismo. Pociągnęło to za sobą aresztowanie w dniu 9 września 1941 roku Wyszyńskiego, jego całego zastępu i Mielnikowa.

Po ciężkich torturach zostali przewiezieni do Królewca, gdzie sąd w dniu 10 kwietnia 1942 roku skazał za “usiłowanie sabotażu i dywersji komunistycznej, działającej w czysto niemieckim mieście jakim jest Shrottersburg” -Bolesława Mielnikowa, który się do niczego nie przyznał, na 12 lat obostrzonego obozu karnego (Verschafststraflager), pozostałych na 8 i 6 lat więzienia.47) Przypuszczalną przyczyną oskarżenia o komunizm był przedruk z warszawskiej gazetki o reformie rolnej po wojnie. Z przejściowego więzienia w Sieradzu Wyszyński i jego grupa zostali wywiezieni do Oświęcimia i tam 17 lutego 1943 r. straceni.

Mielnikow wskutek zbiegu okoliczności pozostał w Sieradzu i dopiero po dwóch dniach włączony do transportu do Matchausen-Gusen. Tam zetknął się z płocczanami: prof. Kazimierzem Gelinkiem, Wacławem Milke, Janem Majkowskim, Edwardem Lewandowskim, Edwardem Filipowiczem, Janem Pankowskim, Zygmuntem Michnickim, Zbigniewem Tłuchowskim i innymi. Harcerskie grupy działały i pomagały mu przetrwać. Mielnikow należał do grupy Bernarda Thiela, działacza harcerskiego z Gdańska, aresztowanego już w 1939 roku.

5 maja 1945 r. Mielnikow został wyzwolony przez oddziały wojsk amerykańskich. Przeżycia swoje opisał we wspomnieniach pod tytułem “Harcerski Ruch Oporu w Płocku w latach 1940-41 w relacji Bolesława Mielnikowa”.48)

Po aresztowaniu Wyszyńskiego i Mielnikowa pozostali harcerze tej grupy utracili łączność z THH, gdyż nic o nim nie wiedzieli. Natomiast w ramach “towarzyskich spotkań”49) z harcerzami z grupy wywiadu i kontrwywiadu (Kierownik hm. Jan Laszkiewicz - ps. D-17, A-19, “Ostoja”, “Orkan”, “Sas”) udzielali sobie zdobytych informacji o działalności Niemców i volksdeutch’ów.

Już w połowie 1940 roku hm. Laszkiewicz dostarczał uzyskane materiały Polskiej Organizacji Zbrojnej w Płocku, z którą nawiązał z polecenia THH bliższy kontakt. Chodziło o wysłanie informacji przez ich drogi kontaktowe do Warszawy z braku własnej pewnej łączności.50)

W grudniu 1941 r. na podstawie porozumienia z Komendantem Okręgu POZ Tuchola kpt. Mieczysławem Teodorczykiem (ps. “Roman”, “Namur”) hm. Żelazowski przeszedł wraz z całym THH do POZ , obejmując w sztabie Okręgu kierownictwo kontrwywiadu. Zastępcą został hm. Laszkiewicz.51)

Działalność harcerzy znalazła uznanie POZ. W listopadzie 1942 r. hm. Ładysław Żelazowski (D-18, “Zygfryd”, “Wiąz”, “Sowa”, “Kiwi”) otrzymał na piśmie wyróżnienie “za wyjątkowo ofiarną pracę” od Komendanta Głównego POZ Szyligi (ppłk. Sulima Suszczyński) i osobno podziękowania swoim współpracownikom.

W latach 1940-42 harcerze krótkofalowcy wybudowali z ukrytego sprzętu (części radiowych) trzy miniaturowe odbiorniki krótkofalowe. Miejsca nasłuchu: u Żelazowskiego na ul. Kwiatowej i w tartaku na ul. Dobrzyńskiej. Tam prowadzili nasłuchy:

  1. Harcerz krótkofalowiec Ludwik Kamiński, syn byłego właściciela tartaku, został aresztowany z polecenia kierownika Niemca za dwukrotne przekroczenie granicy Generalnego Gubernatorstwa w 1942 roku, zmarł w Oświęcimiu;
  2. Ukrywający się pod postacią woźnicy analfabety Józef Gumiński, a faktycznie ppłk WP Antoni Rudnicki (ps. “Wilk”), czynny działacz POZ, aresztowany we wrześniu 1943 roku, zamordowany 4 lutego 1944 roku w Pomiechówku.52) Aparaty nie zostały wykryte.

Również Wacław Łabiński, instruktor Harcerskiego Ośrodka PWR budował odbiorniki, jak również naprawiał uszkodzone. Jeden z jego odbiorników zachował się do tej chwili; był wykorzystywany do końca okupacji w piwnicy pod mieszkaniem członka Komendy THH Felicji Bednarskiej. Z odbiornika tego korzystał również phm Jan Lipiński.53)

W ramach AK Żelazowski pomógł w przystosowaniu i zamurowaniu w piecu pokojowym superheterodyny “Telefunken” w mieszkaniu w Hotelu Płockim. Mieszkali tam członkowie AK Edward Jędrzejewski (aresztowany 10 lipca 1944 r. za udział w ruchu oporu i zamordowany w czasie badań przez gestapo) i żona Jadwiga (redaktor tajnego pisma w ramach Oddziału VI Inspektoratu Płocko-Sierpeckiego AK). Pomimo rewizji aparat nie został wykryty. Fotografie z nasłuchu przekazała p. Jędrzejewska Muzeum Mazowieckiemu w Płocku.54)

Poza Płockiem działali krótkofalowcy harcerze: Józef Grabarczyk, Adolf Szwajgert i inni. W wywiadzie gospodarczym działał instruktor Harcerskiego Ośrodka PWR Stanisław Tomaszewski.55)

W czerwcu 1943 r. Ładysław Żelazowski otrzymał równocześnie dwa pisma: gryps z więzienia od aresztowanego ogniomistrza 8 PAL Boera, że gestapo dopytuje się o oficera zamieszkałego za Rogatką Dobrzyńską i sądzi, że chodzi o Żelazowskiego, któremu zaleca wyjazd; i drugie pismo z Komendy Podokręgu AK wzywające do natychmiastowego przyjazdu do Warszawy. Obydwa pisma przynieśli: hm Laszkiewicz, ówczesny szef wywiadu sztabu Inspektoratu Płocko-Sierpeckiego AK i Tadeusz Krzechowski szef Oddziału VI sztabu Inspektoratu.56)

W Warszawie (Ładysław Żelazowski) został powołany do Sztabu Podokręgu.57)

W sierpniu hm Jan Laszkiewicz otrzymał ostrzeżenie od harcerskiego kontrwywiadu,58) że gestapo interesuje się nim. Niestety nie zdecydował się na wyjazd. 20 września 1943 roku został aresztowany w czasie bardzo szerokiej akcji przeprowadzonej przez gestapo. Najpierw aresztowano Komendanta Obwodu Płockiego, a następnie nieomal wszystkich ważniejszych funkcyjnych. Hm Jan Laszkiewicz wykazał niesłychany hart ducha i pomimo najbardziej wyrafinowanych tortur nikogo nie wskazał. W dniu 4 lutego (1943 roku) został zamordowany w Pomiechówku. Hm Jan Laszkiewicz otrzymał na wniosek Komendy Okręgu AK nominację na oficera w stopniu honorowym.59)

Z Komendy THH pozostała w Płocku tylko działaczka harcerska Felicja Bednarska, która oprócz nasłuchu prowadziła cały czas tajne nauczanie.

Były kierownik Laboratorium Krótkofalowego Harcerskiego Ośrodka PWR Władysław Majewski prowadził nasłuchy i na własną rękę przekazywał wiadomości wielu znajomym.

Jeden z najstarszych harcerzy 87 Drużyny Czesław Bętlejewski, pracując w zakładzie elektroradiowym Gestigkeita przy ul. Kolegialnej w porozumieniu z Komendą THH sprzedawał potajemnie baterie zasilające i sprzęt radiowy (części radiowe).60)

Hm Ładysław Żelazowski jako członek Sztabu Podokręgu AK na tereny pólnocno-zachodnie byłego województwa warszawskiego, nawiązał kontakt ze współpracownikiem Wacława Łabińskiego w Harcerskim Ośrodku PWR Aleksandrem Wiśniewskim, który pracując w niemieckiej firmie radiotechnicznej (w Warszawie) przy Placu Trzech Krzyży miał dostęp do części i lamp radiowych. Wiśniewski w porozumieniu z Żelazowskim budował miniaturowe odbiorniki krótkofalowe dla AK.61)

Po powrocie z obozu w Niemczech w 1946 roku hm Ładysław Żelazowski przewodniczył zebraniu krótkofalowców (w Warszawie), którzy przeżyli wojnę, w MON (Ministerstwo Obrony Narodowej).Pierwszy oficjalny lokal do spotkań krótkofalowców dla wymiany doświadczeń, jak również sprzętu radiowego, był w pokojach Wydziału WF Głównej Kwatery Harcerzy przy ul. Myśliwieckiej (w Warszawie).62)

I tak właśnie zakończyła się działalność przedwojenna i w czasie okupacji harcerzy-krótkofalowców i Płockiego Oddziału Polskiego Klubu Radionadawców (PKRN).

W Polsce Ludowej ZHP rozwinęło krótkofalarstwo jak nigdy dotąd.

W Płocku również miało to miejsce, ale to już inna historia.

Koniec